top of page
  • Zdjęcie autoraAlicja Głuszek

Piotr Krzaczyński

Koordynator Zespołu AV w Muzeum Narodowym w Krakowie


"Dla mnie najlepsza technologia to ta, której nie widzimy, która po prostu jest. Jak wchodzimy na wystawę interesuje nas tylko efekt a nie jak coś działa."- Piotr Krzaczyński



wystawa Wajda w Muzeum Narodowym w Krakowie



Muzea w Polsce jak i na całym świecie w poszukiwaniu większej interaktywności i atrakcyjności ekspozycji sięgają bardzo często o technologie internetowe i audiowizualne.

Nowe muzea jak POLIN w Polsce, Guggenheim Bilbao w Hiszpanii, jak i starsze instytucje jak Museo del Prado czy Rijksmuseum korzystają z rozmaitych urządzeń elektronicznych, które pozwalają im rozszerzyć i polepszyć ofertę edukacyjną oraz umożliwiają im na budowanie wystaw narracyjnych, immersyjnych, spektakularnych.

Multimedia w muzeum są obecne w trzech obszarach:

  1. Edukacja (treści umieszczone na nośnikach elektronicznych, tabletach, playerach do odsłuchania, które objaśniają obiekty wyeksponowane i poszczególne działy wystawy)

  2. Aranżacja (projekcje, mapping, ścieżka dźwiękowa)

  3. Instalacje artystyczne (obiekty, prace dźwiękowe, wideo, multisensoryczne)

  4. Wydarzenia towarzyszące (konferencje, koncerty, wernisaże).

Zatem w przestrzeni wystawienniczej pojawiają się głośniki, oświetlenie, projektory, ekrany, tablety, playery audiowizualne, beacony. Często wszystkie te urządzenia są monitorowane i sterowane centralnie, co wiąże się z wykorzystaniem i wydzieleniem lokalnej sieci internetowej, która służy tylko do automatyzacji, zarządzania, kontrolowania stanu zużycia sprzętu. Obecnie w Polsce największą, najbardziej skomplikowaną, najdroższą i najbardziej multimedialną wystawą stałą jest ekspozycja w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Składa się z 230 stanowisk multimedialnych i 1700 różnorodnych urządzeń. Inne muzea publiczne i prywatne w kraju idą w podobnym kierunku, włączają wszelkie środki techniczne dostępne na rynku, z którymi już wcześniej eksperymentowała estrada i teatr.

Obecność nowych mediów w muzeach wiąże się z pojawieniem się w nich od pewnego czasu na stałe sekcji AV, który odpowiada za produkcję techniczną wystaw i wydarzeń.

Piotr Krzaczyński od 2010 roku tworzy i kieruje kilkuosobowym zespołem specjalistów, którzy dbają o wszystkie aspekty związane z zastosowaniem nowych mediów w Muzeum Narodowym w Krakowie. Co to znaczy? Piotrek i jego ludzie są ekspertami od zadań specjalnych jak coś trzeba pokazać, nagłośnić, zaprogramować, nagrać.

Udało mi się go namówić na rozmowę w biurze w Gmachu Głównym Muzeum. Siadamy aby spróbować zdefiniować zadania jakie stoją przed jedną z najstarszych instytucji kulturalnych w Polsce, która wykorzystuje elektronikę do komunikowania swojej misji, do edukacji i promocji sztuki. Zarazem chcemy zastanowić się nad tym kto najbardziej nadaje się do pracy w muzeum w sekcji nowych mediów.

A: Piotrek dziękuję, że masz dla mnie czas. Dziś spotykamy się u Ciebie, żeby porozmawiać o Tobie i o Twojej pracy. Współpracowaliśmy ze sobą nie raz. Jeszcze gdy byłam koordynatorką wystaw w Muzeum Narodowym w Krakowie. Razem realizowaliśmy takie wystawy jak Kraków 1900 i Galeria Sztuki Współczesnej. Ty zajmujesz się w Muzeum wszystkimi kwestiami związanymi z multimediami. One tajemniczo zazwyczaj w strukturze instytucjonalnej nazywają się sekcją AV. Co to jest sekcja AV? Mógłbyś nam przybliżyć zakres waszej pracy, jakimi zagadnieniami się zajmujecie, z kim współpracujecie?

P: Pod tym terminem "sekcja AV" kryje się wiele, bo zajmujemy się bardzo szeroko pojętą techniką w szczególności wykorzystaniem technologii multimedialnej przy wspieraniu innych działów muzealnych, które realizują zadania statutowe Muzeum.

Czyli od nas sporo zależy, jesteśmy odpowiedzialni za elementy multimedialne obecne na wystawach, na przykład wyświetlamy filmy, realizujemy dźwięk w formie aranżacji dźwiękowej ale też ten, który towarzyszy projekcji.

To wymaga od nas współpracy z aranżerem jak i z producentem wystawy. Wiąże się z uczestniczeniem w wielu spotkaniach organizacyjnych podczas, których ustalamy najbardziej optymalny sposób realizacji i utrzymania multimediów na ekspozycji. Często bywa tak, że duże wystawy są planowane na parę lat wcześniej, co pozwala nam się przygotować z wyprzedzeniem na przykład skompletować urządzenia, które będą potrzebne. Instalacje AV w instytucji muzealnej są dość złożone. Wymagają od nas zarówno planowania, przygotowania jak kreatywnego rozwiązywania problemów stawianych przez aranżera i kuratora. Dział AV nie zajmuje się tylko i wyłącznie montażem tych urządzeń a potem ich nadzorem, ale musi sobie również przemyśleć jakie są faktyczne potrzeby, jakie są oczekiwane rezultaty, co chce osiągnąć aranżer i autor wystawy. Do tego zakresu obowiązków dochodzą też aspekty bardzo praktyczne i przyziemne jak przygotowywanie specyfikacji technicznej urządzeń na potrzeby dokonania zamówień I zakupów, czyli w naszych rękach jest też sporo formalności. Zdarzały się nam wystawy, które miały rozbudowaną warstwę multimedialną, jak na przykład Wajda z 2019 roku, gdzie scenariusz wystawy polegał w bardzo dużym procencie na nowych mediach, na obrazie, dźwięku, oświetleniu. Takie wystawy wymagają też wsparcia zewnętrznego aby można je było zrealizować. Wówczas to sekcja AV jest odpowiedzialny za kontakt i współpracę z podwykonawcą odpowiedzialnym za techniczną produkcję.

A: Czy można powiedzieć, że od tego ile i jakie media dominują na wystawie, zależy zakres waszego zaangażowania i wielkość odpowiedzialności jaka spoczywa tylko na was aby produkcja się udała?

P: Tak. Ten rezultat, który już widzi nasz zwiedzający, gość, który przychodzi do muzeum, to już jest finał starań tych wszystkich osób, które pracują nad projektem. Z naszej perspektywy, widzimy ten wycinek dotyczący doboru urządzeń i oprogramowania, instalacji elektrycznej i internetowej, koncepcji inżynierskiej związanej z montażem i utrzymaniem systemu zasilania, uruchamiania i wyłączania. Jeżeli wystawa jest nasycona rozwiązaniami multimedialnymi, jej przygotowanie wymaga od nas koordynacji działań z działami IT, z automatykami, elektrykami. Wtedy cały ten obszar planowania, specyfikacji sprzętu, projektowania, instalacji wymusza sporo spotkań i działań kilku a nawet kilkunastu osób, które muszą przemyśleć i skonstruować całe zaplecze, całą infrastrukturę. Często pozwala to na zbudowanie systemu umożliwiającego sterowanie i zarządza automatycznie playerami, projektorami, ekranami, oświetleniem i nagłośnieniem.

A: Rozumiem, że potrzebujecie media serwerów, odpowiedniego oprogramowania, interfejsów, wydzielonej i zamkniętej sieć internetowej, która służy wam do zarządzania systemem urządzeń.

P: Tak, na przykład do „Wajdy” mieliśmy takie rozwiązanie, które musieliśmy dużo wcześniej przewidzieć i zaplanować zgodnie z projektem aranżera. Następnie wymyślić sposób na komunikowanie się z systemem i na w miarę automatyczne sterowanie urządzeniami. Większość osób, które zajmują się tą branżą wie, że obecnie większość urządzeń można sterować poprzez różnego rodzaju protokoły i interfejsy. Integracja urządzeń AV jest dosyć złożona ale pozwala na obsługę zdalną. Staramy się w muzeum stosować urządzenia z profesjonalnej linii produktów oferowanych przez producentów sprzętu AV. Odpowiednio dobrane projektory, wyświetlacze, monitory, pozwalają na monitorowanie parametrów ich pracy co z kolei daje nam możliwość diagnozowania usterek, czasem zapobiegania awariom. Jedną z podstawowych funkcjonalności jest np. możliwość zdalnego włączenia i wyłączenia lub zaprogramowania harmonogramu czasowego pracy urządzeń na wystawie.



A: Tu mówimy o procesie zwanym integracją AV, czyli że te wszystkie elementy instalacji audiowizualnej ze sobą współpracują i są sterowalne z pozycji jednego centrum, konsolety czy komputera.

P: Dokładnie tak. Integracja systemów AV to od paru lat swoisty kierunek i trend w branży. Nowinki techniczne śledzimy w prasie branżowej, na forach, albo na targach. Od kilku lat staramy się brać udział w spotkaniach i prezentacjach urządzeń AV organizowanych przez producentów i dystrybutorów. Korzystamy z możliwości uczestniczenia w targach ISE które odbywały się w ostatnich latach w Amsterdamie. Pierwszy raz byłam tam sam trzy lata temu, zrobiły na mnie duże wrażenie i w kolejnym roku pojechaliśmy razem z kolegą z sekcji. Mogliśmy w jednym miejscu zobaczyć najnowsze trendy i zdobycze techniki wiodących producentów sprzętu multimedialnego. Zobaczyć złożone instalacje robiące niesamowite wrażenie na widzu, porozmawiać o rozwiązaniach i trendach i kierunkach rozwoju. Udział w takim wydarzeniu to przede wszystkim zdobycie wiedzy, którą musimy ciągle poszerzać. Integracja systemów AV za pomocą różnych protokołów komunikacyjnych, integrowanie z istniejącymi środowiskami sieciowymi przy pomocy odpowiednio dobranego sprzętu i oprogramowania to są bardzo techniczne rzeczy. Niespecjalnie muszą interesują muzealników. Do nas, więc należy aby przedstawić je w sposób prosty i zrozumiały wykorzystując w naszej rzeczywistości muzealnej, pokazać możliwości, z których później skorzysta aranżer, kurator, kustosz czy ogólnie muzeum.

A: Tak sobie wyobrażam, że przy jakimś projektu wystawienniczego właśnie kurator, aranżer, kustosz ma szereg jakiś wyobrażeń jak ma coś wyglądać, co ma być słyszalne, kiedy ma coś zaistnieć w odbiorze na wystawie, wy z kolei wiecie po prostu znając specyfikację sprzętu, jego możliwości techniczne jak ten efekt i ich oczekiwania można uzyskać. Wtedy waszą rolą jest doradzanie, przenoszenie tej wiedzy technicznej na konkretne potrzeby muzealników.

P: Dokładnie. Najlepiej się współpracuje właśnie z takimi osobami, które potrafią opowiedzieć o tym jaki efekt chcą uzyskać, nie zakładają z góry, że chcą np. dokładnie to urządzenie, tylko mówią po prostu na jakim rezultacie im zależy, jakie emocje ma wzbudzać czy muzyka czy światło czy dźwięk.

Dopiero pracując tutaj zrozumiałem sam, że nie wystarczy znać sam sprzęt i mieć wiedzę tylko stricte techniczną, ale trzeba umieć słuchać ludzi, aby następnie potrafić dobrać to wszystko co potrzebują aranżerzy, kuratorzy, którzy niekoniecznie muszą się na tym znać. Oni jak i zwiedzający oceniają potem ten efekt, czy udało się nam czy nie wytworzyć to co było zaplanowane.

Często idziemy na jakieś kompromis, bo wiadomo, że spotykamy się z różnymi wyzwaniami, ale też z ograniczeniami. Nie każdy o tym wie, że wystawa musi spełnić też wymagania konserwatorskie, które w dużej mierze ograniczają to co może być wyświetlane i jakie oświetlenie może być zastosowane. To kolejna kwestia, której nauczyłem się już tutaj pracując, że obiekty na podłożu papierowym albo tkaniny są bardzo wrażliwe na światło, ich zbyt długa ekspozycja na sztuczne i zbyt mocne źródło światła może uszkodzić obiekt. Tego się nie można nigdzie nauczyć. Takich informacji dowiadujemy się rozmawiając wewnątrz zespołu projektowego, który przygotowuje wystawę.

A: Kiedy zaczął się okres intensywnego rozwoju sekcji AV? Kiedy dostaliście takiego wiatru w żagle i multimedia coraz częściej były uwzględniane w wystawach stałych i czasowych w Muzeum Narodowym w Krakowie. Czy wraz z Twoim przyjściem do muzeum, ten dział stał się bardziej istotny?

P: Aby mógł nastąpić rozwój AV w muzeum, musiały zaistnieć dwie okoliczności. Po pierwsze same urządzenia musiały być bardziej cenowo dostępne dla nas w Polsce. Po drugie, kuratorzy jak i aranżerzy musieli się do nich przekonać. Do tego doszło jakieś te 8-10 lat temu w przypadku naszej instytucji, właśnie w momencie kiedy tu aplikowałem. Trafiłem do muzeum dziesięć lat temu, gdy zostałem zatrudniony na stanowisko koordynatora Zespołu Audio-Video. Moje zatrudnienie w tej instytucji wiązało się z coraz to większą potrzebą wykorzystania multimediów w muzealnictwie.

Od razu jak zacząłem to zostałem rzucony na głęboką wodę bo trzeba było wszystko budować od podstaw w środowisku, które słabo znałem. Nigdy wcześniej nie pracowałem w instytucji publicznej. Ja byłem przedsiębiorcą, przyszedłem zatem z takim zapałem i energią typową dla działalności komercyjnej. To jest jednak muzeum, tu bieg rzeczy jest inny. Na początku musiałem trochę przywyknąć do tego sposobu pracy.

A: Tak, tu pracuje się spokojniej, wolniej stosując procedury i formalne ścieżki postępowania. A czy Twoje studia z pogranicza techniki i koordynacji produkcji telewizyjnej, pomogły ci w znalezieniu się w nowej roli? Jakie kwestie, które się wcześniej uczyłeś wykorzystujesz teraz?

P: Studia jak najbardziej przydają się. Część z tej wiedzy dotyczącej produkcji telewizyjnej wykorzystuję na przykład przy projekcjach czy przy produkcji filmów promujących wystawy. Natomiast myślę, że bardziej znaczące dla tego czym się obecnie zajmuję jest to, że ukończyłem technikum łączności. Czyli moje wykształcenie średnie odgrywa tu ważniejszą rolę. Fakt, że jestem technikiem elektronikiem bardziej się przydaje. Zarówno wiedza teoretyczna jak i umiejętności praktyczne zdobyte w technikum. Zacząłem od szkoły zasadniczej, która dała mi zawód montera aparatury radiowo-telewizyjnej.

Przy tworzeniu swojej pracy dyplomowej w technikum zbudowałem samodzielnie studio telewizji wewnętrznej w naszej szkole. Stąd jak ja przyszedłem do muzeum i zobaczyłem naszą Salę Samurajów i jej zaplecze techniczne, wyposażoną przez Japończyków na w system SVHS, czyli w sprzęt półprofesjonalny, to to było niesamowite przeżycie, spełniało się moje marzenie sprzed 15-20 lat, kiedy tworzyłem tamto studio.

Natomiast jakbym teraz miał po 10 latach funkcjonowania sekcji oceniać kto w tym dziale jest potrzebny albo kto tu powinien przyjść, to nie mógłbym tak jednoznacznie powiedzieć, że to musi być osoba stricte techniczna, bo jeżeli my potrzebujemy kogoś do konkretnej pracy, to wiemy wtedy, że możemy próbować taką osobę zatrudnić czy na umowę zlecenie, czy nawet etatowo.

Najbardziej cenionymi osobami w naszej sekcji są osoby, które mają doświadczenie w pracy z ludźmi, szeroko rozumianej. Na przykład jeden z kolegów pracował wcześniej dużo z multimediami w teatrze i w domu kultury. To była też jego pasja czy też konik i sam się rozwijał w kierunku lepszej realizacji multimediów.

W naszym dziale mniej istotna i przydatna jest wąska specjalizacja, bardziej liczy się gotowość poszerzania swoich horyzontów, pasja, która składania do samodzielnych studiów.

Myślę, że ten dział zawsze będzie otwarty dla osób, które po prostu coś wyniosą swoją pasję, swoje zainteresowania, nowe metody działania, nawet inny pogląd na jakieś postrzeganie technologii. Ona ma być użytkowa, ma nam nie przeszkadzać i nie zastępować obiektu.


A: Też taką szczególną sytuacją są wernisaże, kiedy jest też taki element nagłośnienia, jakiegoś też wykładu jak i często jakiegoś rodzaju uroczystości, czy to koncert czy to jakiś pokaz tańców. Tam też jesteście zaangażowani.

P: Wystawa też sama w sobie ma wiele takich działań wokół niej. Wszystko zaplanowane przez dział promocji co zawiera elementy wizualne, audio, jest też w naszej gestii. To my robimy montaż sceny, nagłośnienia, oświetlenia, projekcję.

A: A kiedy Wy czyli sekcja AV wkraczacie do prac nad nową wystawą?

P: W Muzeum mamy wprowadzony system planowania wystaw, ustalamy jakie wystawy w perspektywie roku, dwóch mają zaistnieć. Kuratorzy proponują swoje scenariusze projektów wystawienniczych, kolegium dyrektorów wybiera jakie powinny być wyprodukowane.

Potem scenariusz jest prezentowany publicznie, wówczas po raz pierwszy możemy się przymierzyć czy w ogóle multimedia mają w sens w przypadku danej wystawy, a jeśli tak to w jakiej skali są one potrzebne.

Kolejnym momentem jest prezentacja projektów aranżacji, wtedy z kolei dizajnerzy sugerują swoje wizje włączenie elementów audiowizualnych do całości aranżacji.

Są takie projekty jak Wajda, gdzie współpraca z nami musiała być intensywna od samego początku, od pomysłu na scenariusz, potem pierwszych wersji aranżacji. Z racji tematyki i dorobku artysty jaki był prezentowany, od najwcześniejszych praca nad wystawą konieczne była rozmowa na temat tego w jaki sposób będą prezentowane filmy i jakie materiały będą pokazywane w postaci projekcji.

A: Ile tam było multimediów? Jakiego rodzaju one były? Tam były i projekcje i dźwięk, o ile dobrze pamiętam.

P: Wystawa w ogóle się składała z projekcji wielkoformatowych, część z nich to był mapping, innym razem ekrany. Praktycznie każdy rozdział tej wystawy wymagał jakiejś opowieści multimedialnej. Wykorzystaliśmy ponad 40 projektorów, ponad 30 wyświetlaczy multimedialnych, ekranów większych i mniejszych, projekcji na płótnie, mapping, trzy serwery, które sterowały projekcjami. Były bardzo też takie tradycyjne projekcje typowo kinowe, z dźwiękiem pokazując jakieś fragmenty filmu.

A: Czy wyzwaniem, ograniczeniem była dla was przestrzeń. Ekspozycja była na parterze Gmachu Głównego.

P: Tutaj można troszeczkę odkryć ten element naszej pracy, że my musimy też współpracować z ludźmi, którzy budują fizycznie wystawę, technikami, którzy stawiają ścianki, zabudowy. Na bardzo wczesnym etapie musimy przewidzieć gdzie będą trasy kablowe, gdzie będziemy chcieli zamontować ekran, aby oni mogli to uwzględnić w swoich działaniach. To są stolarze, to są panowie od suchych tynków, od konstrukcji itd.

Pracownik AV przy tego typu wystawie jak Wajda jest praktycznie codziennie o coś odpytywany aby projektant, kierownik techniczny i ekipa miała pewność, że stawia konstrukcję, która później będzie umożliwiać montaż urządzeń.

Oczywiście wiadomo, że powstaje projekt wystawy gdzie trzeba po prostu posiedzieć przy komputerze i tą pracę trochę niewdzięczną trochę żmudną trzeba wykonać. Przewidzieć punkty montażu, ścieżki poprowadzenia zasilania i kabli internetowych.

A: Pamiętam też z moich doświadczeń, że projekt jest jedynie punktem wyjścia, potem jest takie zderzenie się z rzeczywistością czy faktycznie można wejść w jakieś miejsce, czy faktycznie tam możemy się przebić bo ściana na to pozwala.

P: My już bardzo dobrze znamy ten budynek i jego możliwości. Po latach doświadczeń takich niespodzianek przy produkcji wystawy jest mniej. Mamy świadomości co i jak zrobić. Bardzo dużo tych naszych uwag jest już brane pod uwagę na etapie projektowania, rysowania aranżacji.

A: Jasne. Takie też było moje doświadczenie przy produkcji wystaw, że to zawsze jest praca zespołu i każdy jego członek ma bardzo cenne informacje, wiedzę, właśnie doświadczenie, które mogą się przydać innym. Dobrze jest korzystać z tych różnych perspektyw aby efekt końcowy jak i montaże były najmniej problemowe i jak najbardziej odzwierciedlały zamierzenia początkowe. Odbiorca zazwyczaj nie wie tego, że to co ogląda jest efektem końcowym pracy wielu ludzi.

P: Fajnie się pracuje przy wystawach, nawet jak te niespodzianki się pojawiają, gdy ta grupa ludzi rozumie się i stara się brać pod uwagę zdanie innych w zespole. Kiedy szanujemy się nawzajem i wiemy, jakie aspekty dla każdego z nas są bardzo ważne. Na przykład w naszej pracy równie ważne co efekt artystyczny jest bezpieczeństwo zbiorów, bezpieczeństwo użytkowników. Stąd oznakowanie przestrzeni musi się znaleźć nawet jeśli nie jest ono zbyt estetyczne. Wtedy ważne jest aby w zespole projektowym zarówno potrafić wyczuć kiedy można iść na kompromis a kiedy należy się usztywnić, jak na przykład przy względach wynikających z zasad bezpieczeństwa.

A: Czy bierzecie pod uwagę przy projektowaniu multimediów to kto jest odbiorcą wystawy?

P: Tak jak najbardziej. Znamy swoich widzów, posługujemy się tą wiedzą tworząc wystawy. Dostosowujemy je do ich gustów, potrzeb.

Na przykład intensywnie pracowaliśmy niedawno przy tworzeniu audioprzewodnika, który służy do zwiedzania ekspozycji stałej Muzeum Czartoryskich. Jest to bardzo nowoczesny audioprzewodnik, który pozwala zwiedzać wystawę w różnych trybach. Jest on dostępny w wielu językach. Jest ścieżka zwiedzania dla dzieci i dla osób z tłumaczem języka migowego.



140 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page